Lina Meruane: „Nie wiem, jak odpowiedzieć na to pytanie. Jak mówić o przemocy, nie będąc jednocześnie agresywną?”

Lina Meruane, wielokrotnie nagradzana chilijska pisarka, eseistka i dziennikarka kulturalna (Santiago, Chile, 1970) jest jedną z zagranicznych gości obecnych na Międzynarodowym Festiwalu Literatury Filba 2025. Pochodząca z Włoch i Palestyny , opublikowała trzy książki na ten temat, zebrane w tomie „Palestine in Pieces”: „Becoming Palestine”, „Becoming Others” i „Faces on My Face ” . Podczas otwarcia festiwalu w zeszły czwartek pisarka postanowiła skupić się na tym temacie w swoim debiucie. To oczywisty wybór w kontekście trudnego tematu.

Jej twórczość została przetłumaczona na wiele języków , w tym angielski, włoski, portugalski, francuski i niemiecki. W 2023 roku otrzymała za swoją twórczość Iberoamerykańską Nagrodę Literacką im. José Donoso , a także Nagrodę Anny Seghers w Niemczech oraz Nagrodę Sor Juana Inés de la Cruz za książkę „Sangre en el ojo” (Krew w oku ) (2012). Wykłada również kreatywne pisanie na Uniwersytecie Nowojorskim (USA).
„ Empatia przebija się przez mur , lustro, które reprezentuje drugiego, wypełniając lukę, by cierpieć razem z nim w jego/jej strasznych okolicznościach” – przeczytał w audytorium Malba podczas otwarcia Filba dwa dni temu. Chwilę później rozmawiał z Clarín .
– W tym samym tekście, który czytasz z Palestine in Pieces , pojawia się sprzeczność w tym odczuciu: „Można wczuć się w agresora”.
– Uważam, że interesujące jest skupienie się na tym, czym jest empatia. Ponieważ samo stwierdzenie, że jestem empatyczny, nie wystarczy. Możemy wczuć się w sytuację jednej strony, drugiej, i istnieje niebezpieczeństwo myślenia o empatii jako o czymś w rodzaju energii „rozwiązującej” wszystkie problemy. Nie chodzi o to, że nie warto być empatycznym, i mówię o tym również w tekście, ale musimy też mierzyć skutki, możliwości i zawiłości empatii. I pomyśleć, że musimy wczuć się w sytuację właściwej strony historii, ofiar historii, ale musimy też domagać się konkretnych działań. Absolutnie. Że tak nie jest… Ponieważ nawet teraz empatia jest bardzo rozwodniona, jeśli chodzi o dawanie lajków i empatię, i wtedy poczułem się całkiem spokojny, ponieważ wyraziłem swoje poparcie dla sprawy. Ale potrzeba o wiele więcej; musimy demonstrować na ulicach, musimy wymagać od naszych przedstawicieli. Kiedy zobaczyłem, że kilku z nich zostawiło Netanjahu prawie samego w Organizacji Narodów Zjednoczonych, ponieważ kilka delegacji odeszło. W ONZ, gdzie świat nie jest reprezentowany, są przywódcy krajów, którzy mają własne interesy, własnych przyjaciół, własne powiązania. Nagle pomyślałem: „Chwila, czy coś się zmienia? Czy to naprawdę się dzieje?”. Że nagle wyjątkowego charakteru tej bezkarnej przemocy nie można dłużej tolerować. I wtedy człowiek pyta siebie: „Co się dzieje?”. Myślę, że ważne jest, aby zadać sobie pytanie: W jakim stopniu to współczucie dla dobrej sprawy sprawia, że ma to skutek polityczny? To samo pytanie zadaję sobie w odniesieniu do literatury. W jakim stopniu mój własny wysiłek włożony w pisanie, refleksję i wyobraźnię ma wpływ? I często słyszę pytanie: „Co może literatura?”. A ja mówię: „Słuchajcie, literatura to mikro-dzieło polityczne. Mój tekst spotyka się z twoją lekturą, a potem z czyjąś lekturą”. Nie chodzi o to, że literatura zmieni świat, ale mobilizuje, edukuje, pomaga nam myśleć. Jak efekt domina, mały efekt domina. Zobaczymy, jak daleko zajdzie. Jest piękny moment w klasie, jest też wiele okropnych momentów, ale jest piękny moment, kiedy widzisz ucznia otwierającego oczy i mówiącego: „Ach!”. I mówisz: „Ach, dobrze! To jest to!”. Coś się stało. Myślę, że gdybym nie miał odrobiny nadziei w tym, co robię, nie mógłbym kontynuować.
W 2012 roku opublikował „Krew w oku” , powieść, w której fikcja i autobiografia przeplatają się ze sobą, rany, nauka, ślepota .
„Wrażliwość” — dodaje, pozwalając słońcu świecić przez okno baru hotelu, w którym się zatrzymała w Palermo — „uzależnienie, wyzdrowienie, którego nie zawsze udaje się osiągnąć. Ciągle zadawałam sobie pytania, zawsze je zadaję. Czytałam o ślepocie, oczach… Mój wieloletni partner powiedział mi: „Co z tym zrobisz? Skąd ta twoja obsesja na punkcie oczu?” Czuję, że lepiej myślę, kiedy piszę, i rozumiem, co myślę, kiedy piszę . Myślałam, że to temat, który ma znaczenie tylko dla mnie, a nagle wybuchło powstanie społeczne w Chile i zaczęłam dostrzegać, jak zaczęli mordować oczy obywateli. To nie przypadek, ale coś wyraźnie zaplanowanego, przemyślanego, wyćwiczonego. Sposób na pokazanie przemocy władzy na widoku, zastraszenie i popisywanie się .
Meruane powie, że to wszystko było dla niej bardzo szokujące: „Zdałam sobie sprawę, że nie chodziło mi o oczy, ale o to, że ci u władzy dbali również o oczy obywateli . Ci u władzy interesowali się również obywatelami, którzy się przebudzili – tak mówiono w tamtym czasie – nie tylko przestając widzieć, ale karząc ich za to, że widzieli. A potem powiedziałam, że to jest moment, w którym muszę wyrzucić z siebie wszystko, o czym myślałam i pisałam przez te, nie wiem, 20 lat. Więc bardzo szybko napisałam Blind Zone (2021, esej podzielony na trzy części) i odkryłam, że to nie dzieje się tylko w Chile, to dzieje się w Kolumbii, w Quito, na Bliskim Wschodzie ”.
I w Palestynie, oczywiście . Dodaje do listy kraj swoich przodków. „ Był też sposób, by ukarać obywateli, którzy powstali w Palestynie, łamiąc im ręce i nogi — to znaczy nie zabijając ich , ale uszkadzając i pozostawiając ich niezdolnymi do stania. Zupełnie inna artykulacja niż w naszych dyktaturach, które ukrywały szkody, ponieważ szkody zniknęły, a oni również wzięli na siebie zabijanie. Tutaj chodzi o pokazanie szkód, szkód, które osłabiają obywateli. Szkody, które przypominają im, że są tylko ciałami i że te ciała będą uszkodzone, bolesne i na zawsze unieruchomione lub niepełnosprawne. Karanie, by unieruchomić obywateli w ich ciałach i zmusić ich do zapłaty za ich bunt , ale nie do śmierci, ponieważ śmierć ma krajowy i międzynarodowy koszt polityczny.”
– Jednak świadomość wpływu obrazów, zwłaszcza tych rozpowszechnianych na temat tego, co dzieje się w Strefie Gazy, sprawia, że wiele osób woli ich nie oglądać ze względu na ich okrucieństwo. I tu właśnie słowa, takie jak Twoje, nabierają innej wartości.
– Otwieramy bardzo duże pudełko refleksji. Przypomina mi to esej Virginii Woolf zatytułowany „Trzy gwinee” , który zaczyna się od refleksji Woolf na temat hiszpańskiej wojny domowej i fotografii ciał poćwiartowanych w wyniku bombardowań, które zaczyna otrzymywać. Woolf utrzymuje tezę, że oglądanie tych fotografii jedynie nas aktywuje i w pewnym sensie mobilizuje na zawsze, ponieważ nie da się ich znieść, nie da się znieść widoku tej śmierci. Susan Sontag, stając w obliczu cierpienia innych, kwestionuje tę tezę i twierdzi, że to nieprawda, że te same fotografie nie robią tego samego z każdą osobą. Właściwie mogę patrzeć na to zdjęcie i współczuć Palestyńczykom i odczuwać ból – to jedna z reakcji – ale mogę też patrzeć na to zdjęcie i mówić: „Jak dobrze, że wszyscy są karani; zasłużyli na to”. A pomiędzy nimi są ci, którzy nie są w stanie nawet spojrzeć na zdjęcie albo nie chcą na nie patrzeć, żeby nie uczestniczyć w tej chorobliwości, przemocy, cyrkulacji i śmierciach.
Pisanie jest sposobem obejścia obrazu, ale także sposobem jego tworzenia.
– Co się dzieje z tym, co jest napisane, z narracją przemocy?
– To też jest trudne, bo kiedy opowiadam o rozczłonkowanym ciele, co robię? Rewiktywizuję? Jak się tym zająć? To trudne pytanie do odpowiedzi na piśmie. Każdy autor rozwiązuje je najlepiej, jak potrafi, z większą lub mniejszą refleksją.
– Co dzieje się z czytelnikiem, który styka się z tym tekstem?
– Kiedy czytasz o rozczłonkowanych ciałach, maltretowanych kobietach, kobietobójstwach – no cóż, o wszystkim, co istnieje – wyobrażasz sobie. Bo kiedy czytasz, angażujesz się w pracę wyobraźni. Bo to jedno powiedzieć, że nie obserwuję Instagrama, a co innego czytać, wyobrażać sobie i mieć ten obraz utkwiony, osadzony w głowie, na zawsze. To też jest bardzo delikatne. Mam na myśli to, że pisanie jest sposobem na obejście obrazu, ale jest też sposobem na jego stworzenie. I w dużej mierze jesteśmy pisarzami wykształconymi w dziedzinie filmu i dużo pracujemy z wizualnością słowa. Nie chodzi tylko o to, żeby uważać na to, ile obrazów krąży. Nigdy nie publikuję ani nie przesyłam dalej zdjęć martwych dzieci. Ale w czwartek, na otwarciu Filby, przeczytałem bardzo krótkie opowiadanie, w którym mówię o wszystkich tych małych kawałkach dzieci. Po pierwsze, głos narracyjny jest w liczbie pojedynczej, a potem mnogiej, ponieważ do tego ciała dodawane są kolejne małe elementy, niczym Frankenstein, by na chwilę wygłosić deklamację stanowiska politycznego, które brzmi: „nie odejdziemy”. Zadaję sobie to pytanie i nie wiem, jak na nie odpowiedzieć: jak mówić o tej przemocy, nie wywołując przemocy, nie narażając na represje? A jednocześnie, czy ma sens powstrzymywanie się od tej historii, skoro trzeba potępić to, co się dzieje? Nad tymi pytaniami nieustannie pracuję.
Poszukaj sposobu na rozwianie tych wątpliwości i pomyśl o filmie Wernera Herzoga Grizzly Man , w którym niemiecki reżyser zgłębia życie i śmierć eksperta od niedźwiedzi grizzly, Timothy'ego Treadwella, który przez trzynaście lat żył wśród tych zwierząt bez żadnej broni i dokumentował wszystkie swoje przeżycia w lesie.

„Herzog zbiera cały ten materiał wizualny, tego chłopca, który był przyjacielem niedźwiedzi, i w chwili, gdy musi opisać jego śmierć, ponieważ został zjedzony przez inne niedźwiedzie, reżyser słucha nagrania, ale nic nie słychać. Można sobie jednak wyobrazić, jak wyglądała ta śmierć . To bardzo wrażliwy sposób opowiadania historii; wystawia się na ten moment ogromnej przemocy, ale jednocześnie chroni nas przed tym dźwiękiem. Sprzeczność jest obecna, ponieważ wyobrażam sobie, jaki jest ten dźwięk, jaka jest ta śmierć”.
Wiadomość o brutalnym narko-femicydu, który wstrząsnął naszym krajem w ostatnich godzinach, skłoniła ją do rozmowy z Juanem Cárdenasem, kolumbijskim pisarzem. „Rozmawialiśmy o performatywności tej chwili. Jaki jest cel wyrządzania takiej krzywdy? Nie chodzi o zabijanie, ale o urządzanie spektaklu ze śmierci ”.
- Urodziła się w Chile w 1970 roku. Jej proza obejmuje opowiadania zebrane w Las Infantas i Avidez oraz pięć powieści – Póstuma, Cercada, Fruta podrida, Sangre en el ojo i Sistema nervious – przetłumaczonych na dwanaście języków.
- Jego książki non-fiction obejmują eseje „Viral Journeys” i „Blind Zone” , a także osobisty esej „Palestine in Pieces” (rozszerzona wersja jego poprzedniej książki „Becoming Palestine” ), esej liryczny „Palestine for Example ” oraz diatrybę „Angst Children”. Z kolei „General Essay” gromadzi jego krótsze eseje.

- Próbowała swoich sił w pisaniu sztuk teatralnych, pisząc adaptację A Place to Fall Dead oraz dzieło dramatyczne That Animal Thing .
- Jest laureatką nagród Metropolis Azul (Kanada 2023), Cálamo (Hiszpania 2016), Sor Juana Inés de la Cruz (Meksyk 2012), Anny Seghers (Berlin 2011) oraz stypendiów pisarskich Fundacji Guggenheima (USA 2004), NEA (USA 2010), DAAD (Niemcy 2017) i Casa Między innymi Cien Años de Soledad (Meksyk 2021).
- Wykłada kreatywne pisanie na Uniwersytecie Nowojorskim (USA). W 2023 roku zdobył Iberoamerykańską Nagrodę Literacką im. José Donoso, przyznawaną przez Uniwersytet Talca.
Lina Meruane poprowadzi dziś, w sobotę o 19:00, panel dyskusyjny „Gdzie to się wszystko zaczyna”, obok Daniego Zelko i Juana Cárdenasa, moderowany przez Hinde Pomeraniec w Centrum Kultury Paco Urondo.
Clarin